30 kwietnia 2007

Colloquium niedzielne na ulicy
"Pani ma bardzo ładne czerwone usta
Ale zdaje mi się, że są troszeczkę pomalowane.
Co za dziw?
Wiadomo, że kobieta - to istota pusta...
Puchu mamy, jak mówi poeta...
To przecież znane.
Ale, proszę pani,
czy to przeszkadza prawdziwej miłości?
Pani pozwoli, że ją do domu odprowadzę... Co?
Pani nie zawiera na ulicy znajomości?
Nie rozumiem... Ja przecież pani nie zawadzę...
Skąd znam panią? To dobre!
Widziałem, jak z kinematografu
Wychodziła pani zeszłą rażą w towarzystwie gości...
Szukałem panią! Jak babcię kocham!
A tu trzeba trafu, Że znowu panią widzę...
Co za zbieg okoliczności!
Pani wybaczy, że ja tak mówiłem na pani usta...
Ale, moja pani, w dzisiejszych czasach...
Bo tak - to mi się pani podoba...
Nie lubię, gdy niewiasta jest niesubtelna... S
ą guściki i gusta, A pani to w sam raz...
Przepraszam, po kim ta żałoba? S
zanowny tatuś pani powiększył grono aniołków!
Co za nieszczęście!
Proszę pani, a kto wspomaga matkę? Stryjo? No, no...
Może pani przyjmie ten bukiecik fiołków?
Może wstąpimy razem na herbatkę?"
Najpierw zeszedłem na ulicę schodami
ach, wyobraźcie sobie,
schodami.
Potem znajomi nieznajomych mnie mijali,
a ja ich.
Żałujcie, żeście nie widzieli,
jak ludzie chodzą,
żałujcie!
Wstąpiłem do zupełnego sklepu;
paliły się lampy ze szkła,
widziałam kogoś - kto usiadł,
i co słyszałem?... co słyszałem?
Szum toreb i ludzkie mówienie.
No naprawdę naprawdę wróciłem.
- Mistrz Miron





Mój kask

07 kwietnia 2007

WESOLEGO ZAJACZKA
:-)

04 kwietnia 2007

Q

03 kwietnia 2007





takie tam :P


kawalek mieszkania :)





urodzinowy torcik